Obraz i tekst powstał na warsztatach z malarstwa i pisania intuicyjnego prowadzonych przez Ewelinę Wolską-Bartz oraz Aleks Makulską Naszą inspiracją była fraza: „Zawsze miałaś tę moc, moja droga, musiałaś ją tylko w sobie odkryć”. Planowany jest również e-book z tekstami pozostałych uczestniczek ilustrowany naszymi pracami.
W świecie zupełnie nam znajomym żyła sobie mała dziewczynka, pełna energii, ciekawa świata, twórcza, nieco pyskata. Dziewczynka ta mówiła często i zdecydowanie: „nie, nie!” i „tak, tak!”. Nie zmuszała się do uśmiechu na TAK, gdy jej ciało krzyczało NIE. Znajomi rodziców już dawno przykleili jej łatkę niewychowanej smarkuli i karali pogardliwym spojrzeniem oraz wymownym kręceniem głową.
Z czasem sami rodzice przestali już tolerować niesubordynację córki:
– Słuchaj, co do ciebie mówię! – krzyczała mama.
– Nie wymądrzaj się, jesteś jeszcze malutka! – wtórował jej tata.
I tak przez wiele godzin aż do kończącego dyskusję, brzmiącego tubalnie: „Dzieci i ryby głosu nie mają”.
Ten pełen energii, wyrażający potrzeby ciała i duszy głos dziewczynki powoli uczył się być grzecznym, przyciszonym, uprzejmym, łagodnym, potulnym – takim jak chce go słyszeć świat.
Dziewczynka nie wyłapała momentu, kiedy przyszła do niej Wiedźma i całkowicie odebrała jej głos.
– Teraz należysz do mnie – zwróciła się do głosu. Będziesz powtarzać wszystko, co ci powiem, takim tonem, jak ci rozkażę.
Następnie powiedziała dziewczynce:
– A każde twoje słowo, słowo po słowie, będzie zamieniało cię w moją niewolnicę.
Zaczarowana przez Wiedźmę dziewczynka z łatwością uczyła się rozpoznawać oczekiwania innych. Wiedziała już, jak być miłą, uprzejmą, cichą i potulną. Uczyła się, że kiedy taka jest, jej rodzice się nie denerwują i na nią nie krzyczą.
Kiedy tata chciał ją wysłać na zajęcia do szkoły muzycznej, rozumiała, że powinna się zgodzić, by go nie zawieść i zaspokoić jego niespełnione marzenia o karierze gitarzysty. Kiedy mama pytała ją, jak się ma, to odpowiadała, że dobrze, by nie troskać jej swoimi dziecięcymi problemami, w końcu była za malutka, by mieć duże i poważne problemy.
Wiedźma była zachwycona, jak zręcznie udaje jej się władać głosem dziewczynki i jak powoli pozbawia tę małą istotę życiowej energii, osobowości i charakteru.
Mijały lata…
Dziewczynka stała się nastolatką i wiedziała już, że nigdy nie powinna odmawiać, lecz zgadzać się z innymi, by nie prowokować zbędnych kłótni i sporów. Do klasy wchodziła cichutko, prawie niezauważona. W autobusie przyciszonym tonem pytała:
– Prze…przepraszam, czy mógłby pan, czy byłby pan tak miły, żeby się przesunąć, bo…zapewne przypadkiem…
…Przycisnął ją swoim wielkim brzuchem do ściany tak, że nie mogła złapać tchu.
Niecierpliwa Wiedźma po latach przeszła do bardziej intensywnych ataków. Wmawiała na przykład głosowi, że już czas, by wypowiedział słowa: „kocham cię”. Wszystkie nastolatki mają przecież chłopaka. Jego brak świadczy o odrzuceniu, inności, a przecież trzeba być taką, jak wszyscy – uczyła dziewczynkę-nastolatkę.
W wieku kilkunastu lat dziewczynka-nastolatka miała długie, rude włosy, które były jej największym przekleństwem, bo nikt w szkole takich nie miał. Nie mogła się więc ukryć. Do tego miała śniadą twarz i kształtne usta jak z obrazka. Sporo chłopaków się w niej podkochiwało. Szybko znalazł się taki, któremu nastoletni głos wyznał te magiczne słowa, które wzbudziły w nim ogień pożądliwości. Ogień, którego już całkiem cichutki szept potulnej nie był w stanie ugasić.
Dziewczynka-nastolatka płakała, kiedy wróciła nad ranem do domu, ale głos w jej głowie powtarzał:
– Nie maż się! Bądź silna!
Wtarła więc łzy w poduszką i zasnęła. Przyśniła jej się babcia, która szeptała jej coś do ucha. Znane słowa, które brzmiały jak kołysanka bliska jej sercu.
Tymczasem Wiedźma zacierała ręce, bo dziewczynka-nastolatka była już prawie jej. W specjalnym inkubatorze, w którym przechowywała głosy swojej niewolnicy z każdego etapu życia, brakowało jeszcze tylko głosu kobiety.
Nadszedł czas, kiedy nastolatka stała się kobietą. Znalazła męża, któremu gotowała, prała, sprzątała. Teraz on był całym jej światem, księciem z bajki, który – inaczej niż ten z liceum – naprawdę ją kochał. Tak przynajmniej myślała. Nie wiedziała jednak, że cała już prawie, całe jej ciało, umysł, myśli i emocje oddała dawno temu Wiedźmie.
Była w niej tylko jedna część, do której Wiedźma nie mogła się dostać, jedno miejsce, na które nie działały jej czary. Miejsce to przechowywało istotę jej głosu, dziecięcą radość życia, żar rudych włosów, łagodność śniadej cery… To w sercu kryła się mała dziewczynka, którą mogła uwolnić tylko ona, dorosła już kobieta.
W sercu bardzo głęboko korzenie zapuściła miłość. Miłość Starej Przewodniczki, mocniejszej od Wiedźmy. Miłość babci dziewczynki. Babci, która, choć zmarła wiele lat temu, powtarzała jej do ucha słowa:
– Zasługujesz na miłość. Twój głos ma znaczenie. Jesteś wyjątkowa tym, kim jesteś.
To ona nauczyła ją kochać i czuć. To ona powtarzała jej co noc:
– Zawsze miałaś tę moc, moja droga, musiałaś ją tylko w sobie odkryć.
Gdy kobieta położyła rękę na sercu i przymknęła oczy, usłyszała głos babci. Skorupa otulająca jej skamieniałe ciało zaczęła pękać rozpierana przez wzrastające drzewo. Jego życiodajne soki napełniły całe ciało kobiety. Zaczęła tańczyć, śpiewać, biegać boso po trawie. Nieziemska melodia wydobywająca się z jej ust rozbiła inkubator, który więził głosy ze wszystkich etapów jej życia. Wróciły one do właścicielki, tworząc anielską pieśń śpiewaną przez kolejne pokolenia kobiet: babek, matek, przyjaciółek, sióstr i córek…
Pieśń o głosie kobiety.